*Patrzy się na lekarza*
*Zakrywa się bardziej kołdrą*
*Niech tylko nie mówi, niech tylko nie mówi... - myśli*
*Lekarz coś tam gada, gada i gada...*
- ... włąściwie możne już pani iść do domu, tylko proszę uważać, prawie pani nie poroniła.
Offline
*Patrzy się na niego swoim słynnym morderczym wzrokiem*
- Jak pan... tfu, na to słowo trzeba sobie zasłużyć...
- Możesz tak mówić!?
*Lekarz odrazu się zmywa*
*Siada na jakimś krześle*
- A jeśli ma racje... - mruczy pod nosem.
Offline
*-DLACZEGO MOJA RODZINA MA TAKIEGO PIEPRZONEGO PECHA!?*
*zaczyna walić głową o ścianę*
*-Mam dość. Zaraz skocze przez okno. Albo nie wiem...*
Offline